piątek, 27 listopada 2015

4. REWOLUCJA w Zabajce! Pierwsze spotkanie z Panią Katarzyną Michalak w Kawiarence pod Różą - "Amelia":

"Tabula rasa"
Bez pamięci, bez tożsamości.
W nowym miejscu, z nowymi przyjaciółmi,
z marzeniami, na które przeszłość nie rzuca cienia...
po prostu  czysta, niezapisana karta.
Czy chcielibyście urodzić się drugi raz?
 Fotografia; źródło własne 
 
"Amelia"
Oto najnowsza powieść Katarzyny Michalak. Autorka przywitała mnie w położonym nad jeziorem, małym, a uroczym miasteczku. Tutaj wszyscy ludzie żyją z dnia na dzień, niczym się nie wyróżniając. Miejsce to porządne i obyczajne, wolne od nieprzewidzianych, stresujących wydarzeń, przynosi leniwe ukojenie wiecznie w życiu zabieganym 
i zdenerwowanym problemami przyjezdnym. Jest  zielony park, ratusz, apteka, przedszkole, miejscowy  sklepik, gdzie można kupić prawie wszystko i rynek na powolną przechadzkę, a na tym brukowanym rynku stoi  sieć połączonych ze sobą starych i pustych kamieniczek. Ładnie tu, spokojnie i swojsko. Żaden z mieszkańców nie pomyślałby nawet o najdrobniejszej zmianie aż do momentu, kiedy jego codziennej rutynie po raz pierwszy niespodziewanie przeszkodziła REWOLUCJA!

wtorek, 17 listopada 2015

3. Z muzyką THE BEATLES w tle. Pierwsze spotkanie z Panem Murakami przy "Norwegian Wood"':


 Dziś smutek stoi u mych drzwi.
Czy powinienem wpuścić go?
Świat jest rozmytym i szarym, za oknem nieustający deszcz.
Dziś wspomnienia niepokoją mnie, 
gdy słyszę melodię "Norwegian Wood",
więc cofam się osiemnaście lat wstecz.
W moją młodość i
na kartkach papieru zapiszę ją. Może dojrzę to, czego nie zdołałem ujrzeć.
Grafika; źródło www.tapeciarnia.pl
  
"(...)Czyż nie jest dobre to norweskie drewno?"
Jesień była złotą, a wszystko białe było zimą. 
Nierzeczywistość na krańcu świata. 
Za szczytami najwyższych gór i za lasu gęstwiną, rosła najpiękniejsza z łąk.
Były tam  drewniane domy, był jeden dom i pokoje.

W jednym pokoju pamiętam jeden wieczór.  
Smaczne domowe wino, podłoga i bezkres jej oczu.
Słodkie winogrona, "Norwegian Wood" na strunach gitary Reiko do późna.
Byłem młody chciałem kochać się, lecz ona była smutna.
"(...)Oświadczyła czas spać"
Nigdy mnie nie zapomnij.
Gdy rano na kanapie obudziłem się, już zabrakło jej.
Dziś  smutek stoi u mych drzwi,
O Piękna, dlaczego mi to uczyniłaś?
 (Tekst inspirowany książką; Źródło własne; Arianka 15.11.2015 r.)

 Fotografia; Źródło własne

Notka wydawnicza:
autor: Haruki Murakami, tytuł oryginału"ノルウェイの森(Noruwei no mori),
tłumaczenieDorota Marczewska i Anna Zielińska-Elliott, tytuł: Norwegian Wood,
liczba stron: 318, format: książka papierowa, wydawnictwo: Muza SA,
rok wydania: 2014, ISBN 978-83-7758-508-5.



O autorze:
Haruki Murami, współczesny japoński pisarz, eseista i tłumacz literatury amerykańskiej. Chęć pisania poczuł na meczu baseballowym w 1978 r. Regularnie bierze udział  w maratonach. Jedną z nielicznych w swoim dorobku literackim, realistyczną powieść "Norwegian Wood" napisał w 1987 r., kiedy mieszkał we Włoszech.

Opis fabuły:
 "Czas dzieci kwiatów, wolnej miłości, jazzu i protestów na uczelniach".
Japonia. Główny bohater Toru Watanabe w czasach szkolnych przyjaźni się z bardzo poczciwym chłopcem imieniem Kizuki i jego dziewczyną Naoko. Śliczną była istotą, a oczy miała przejrzyste. Charakter Kizukiego sprawiał, że trójka ta  była od siebie uzależniona i nierozłączna, jednak we dwójkę Naoko i Toru zwykli wzajemnie milczeć. Pod koniec szkoły średniej Kizuki popełnia samobójstwo, co na zawsze odmienia życie jego przyjaciela i dziewczyny. Po zaliczeniu egzaminów końcowych Toru chcąc odciąć się od żałoby rozpoczyna studia z dala od rodzinnego miasta, domu rodziców, mieszka w męskim akademiku. Wspólna droga z Naoko rozchodzi się w naturalny sposób. Po czasie Toru staje się młodym, dojrzałym i  dość niezależnym mężczyzną, a wtedy nagle, znów dochodzi do ich spotkania. W niewiadomy sposób zbliżają się do siebie. Naoko jest jeszcze piękniejsza niż kiedyś, ale i jeszcze mniej mówi. Jest emocjonalnie niestabilna. Raz bardzo pewna siebie. Raz depresyjna i zagubiona.
W życiu głównego bohatera pojawia się także Zielona Kobayashi, znajoma ze studiów. Widzę kolorową, gadającą papugę. W niedługim czasie zaprzyjaźniają się. 

Moja opinia: 
Mam w głowie supeł splątanych myśli o tej książce. Nieprzerwanie szukam wolnego końca, by móc go odwiązać.
Próbowałam twierdzić, że zawarta jest w niej, wyjęta z przeszłości historia miłosna dwojga młodych ludzi. Jednak, choć mimowolnie nadal to skojarzenie narzuca mi się jako pierwsze,  nie mogę tak twierdzić i nie zachęcam nikogo do takiego pojmowania "Norwegian Wood". Szufladkowanie jest zbyt proste, a tej powieści, nawiasem mówiąc,  na pewno nie mogłabym zrównać z romansami wychodzącymi z pod ręki innego pisarza; Nicholasa Sparksa.

W moim odczuciu, "Norwegian Wood" najodpowiedniej cechują trzy słowa: OBRAZOWOŚĆ, NIEDOPOWIEDZENIE oraz NIESKOŃCZONOŚĆ. Przebywałam 
z ludźmi, odwiedziłam miejsca, czułam zapachy. Niedopowiedzenie, bo niedopowiadane są myśli bohaterów. Nieskończoność, bo nieskończone są ich losy. Haruki Murakami stworzył grupę niesamowicie barwnych i różnorodnych postaci w taki sposób, że prawie każdą chciało mi się w całości postawić przed sobą, uścisnąć jej dłoń 
i powiedzieć,
 "Witaj, bardzo Cię lubię". Najszczególniej chciałabym skierować to do Zielonej Kobayashi.
Podczas czytania czułam się stopniowo obdzierana z emocji. Na dwa sposoby, subtelnie 
i gwałtownie. Podobnie jak mężczyzna może pozbawiać kobietę ubrań. Podobnie jak robił to Toru. Otrzymałam większą odrobinę dobrej w smaku erotyki. Ładnej, nieupiększanej 
i przedstawionej realistycznie. Ładnej, bo jak dotychczas poznałam tylko jedne pięćdziesiąt twarzy Christiana o nazwisku Grey. 
Podsumowanie:
Wcześniej nie czytałam twórczości Pana Murakami, jednak od dłuższego czasu byłam jej ciekawa. Jego książkę pożyczyła mi znajoma, która będąc zachwyconą "Norwegian Wood" uważała, że właśnie tę powinno się przeczytać jako pierwszą. Przeglądając w internecie informacje
o Literackiej Nagrodzie Nobla, do której Murakami kilkakrotnie był nominowany przeczytałam  wiele negatywnych wypowiedzi na temat jego stylu pisania. Moim zdaniem dobrym komentarzem do nich są słowa samego Toru Watanabe:

" W niedoskonałe słowa można ubrać jedynie niedoskonałe wspomnienia 
i niedoskonałe myśli"


Bohaterowie książki sprawili, że moje pierwsze spotkanie z Panem Murakami było dla mnie bardzo osobiste i wyjątkowe. Znajduję tylko jeden minus, Naoko. Ta dziewczyna wywoływała u mnie ochotę wylania wiadra pomyj na całą książkę "Norwegian Wood".

OCENA: 8/10 (rewelacyjna)





 




wtorek, 3 listopada 2015

2. Paula Hawkins "Dziewczyna z pociągu" - Perfekcyjna narratorka Stephena Kinga i mój kac:

Notka wydawnicza:
autor: Paula Hawkins, tytuł oryginału: The girl on the train,
tłumaczenie: Jan Kraśko, tytuł: Dziewczyna z pociągu,
liczba stron: 328, format: książka papierowa, wydawnictwo: Świat Książki,
rok wydania: 2015, ISBN: 978-83-8031-450-4 (oprawa broszurowa).

Wstęp: 
"Trzymający w napięciu, pasjonujący - pierwszorzędny thriller, od którego nie można się oderwać"
- S. J. Watson (autor powieści: "Zanim zasnę");
"Narratorka alkoholiczka jest absolutnie perfekcyjna"
- Stephen King (twórca wielu bestsellerów, m.in.: "Zielonej mili" i "Miasteczka Salem");

W ten sposób znani zagraniczni pisarze wypowiadają się o tegorocznej powieści psychologicznej z Wielkiej Brytanii, której tłumaczenie kilka tygodni temu trafiło na półki polskich księgarni i do chwili obecnej znajduje się tu, na listach najchętniej kupowanych książek. 
Najchętniej kupowaną powieść kupiłam też ja. Niektórym może się to wydać śmieszne, lecz najzupełniej szczerze do tego wyboru zachęciła mnie zakładka reklamowa otrzymana wraz 
z inną książką. Zakładka, a na niej rekomendacja od uwielbianego przeze mnie Pana Kinga sprawiła, że mimo ogromnej ilości książek oczekujących na przeczytanie, "Dziewczyna 
z pociągu" stała się lekturą, na którą miałam największą ochotę.

Opis fabuły:

"Rach Watson. Nie znasz jej, ale Rach Watson zna Ciebie"
Zbyt smutna, żeby rano zwlec się z łóżka, zbyt zmęczona, żeby wziąć prysznic i umyć włosy. Gruba i nudna. Jeden dzień bez kilku puszek parszywego ginu z tonikiem 
i przynajmniej dwóch butelek wina wypijanych dla zapomnienia, jest dla niej nieszczęśliwym dniem. Kobieta co dzień rano wsiada do pociągu zmierzającego do północnej części Londynu. Niezmienna droga, pokonywana  każdego dnia sprawia, że 
w pamięci głównej bohaterki zapisują się mijane przez pociąg widoki. Szczególnie jeden. Witney przed czerwonym semaforem.
Kilka lat temu Rach została porzucona przez męża. Tom założył rodzinę z Anną.
Rach bardzo za nim tęskni. Upojona alkoholem często nęka go wiadomościami    
i telefonami. Jednak to  nie zawsze jej  wystarcza...

Pewnej lipcowej nocy  Megan Hipwell, zamieszkała przy Blenheim Road w Witney, znika bez śladu. Jej mąż Scott Hipwell wraz ze służbami miejscowej policji znajdują świadków, których zeznania mogłyby pomóc w odnalezieniu jej tropu.
W tym samym czasie w mieście przebywała Rach Watson. Niewiele pamięta. Świadkowie widzieli ją, gdy pijana do nieprzytomności usiłowała wejść do taksówki. Miała wtedy rozciętą głowę. Kobieta podając się za znajomą zaginionej dociera do jej męża. Kilka dni wcześniej ujrzała Megan przez okno pociągu, gdy ta całowała się 
z kochankiem. Przesłuchiwana przez policję wskazuje na zdjęciu mężczyznę, którego widziała.
 
Czy  zniknięcie Hipwell ma coś wspólnego z raną na głowie Rach?
A może sprawa dotyczy romansu?
O co chodzi z byłym mężem głównej bohaterki?  

Moja opinia: 

Historia Rach nie spodobała mi się od razu. Musiały upłynąć  dwie trudne godziny zanim przebrnęłam przez ponad sześćdziesiąt stron monotonnego i wlekącego się opisu, dnia po dniu. Książkę trzeba przeczytać od początku do końca. Czytałam łącznie kilka godzin. Napędzającą do przodu ekscytację poczułam, gdy na moje szybko mnożące się pytania, dostawałam coraz bardziej niedokończone odpowiedzi. Stworzyłam sobie w głowie wiele różnych wersji zakończenia, a i tak właściwie rozwiązanie było dla mnie bombą, która uchyliła mi usta. 
Bardzo ciężko było mi stworzyć krótki opis  zdarzeń mających miejsce w Witney, ponieważ wszystkie miały w moim odczuciu znaczenie o równej wartości. Tak naprawdę żałuję, że nie mogę opisać tu całości, ale nie chciałabym pozbawiać kogoś wrażeń, jakie otrzymałam od Rach.

Kac książkowy. Dzień, w którym przeczytałam tę książkę, był dla mnie leniwym dniem, który cały spędziłam w domu, będąc ogólnie niezadbaną ubrana piżamę, 
z kocem na kolanach, ze stopami w grubych skarpetach i litrem herbaty w termosie pod pachą. Autorka przedstawiła mi w swojej powieści nędzną i bardzo rozpaczliwą wizję kobiety, sadzając totalnie skacowaną Rach na kanapie o poranku, z pilotem do telewizora w jednej ręce i odrobiną czegoś mocniejszego w drugiej. Bez życia, bez innej perspektywy niż ta sama niekończąca się podróż pociągiem.
Bez ani jednej kropli alkoholu tego dnia, trzeźwa czułam się podobnie. Trudno będzie mi zapomnieć o Dziewczynie z pociągu. Po zamknięciu skończonej książki, odrzuciłam koc 
i wstałam, aby się przebrać. 

Kobieto nie bądź taka jak "Dziewczyna z pociągu"!

Podsumowanie:
Paula Hawkins udowodniła mi, że jej debiutancka powieść zdobyła popularność, nie tylko dzięki dobrej reklamie szanowanych autorów z większym dorobkiem literackim. Jako postać dziennikarki zajmującej się sferą biznesu, która wkroczyła na drogę autorską, kobieta rzuciła mi ziarenko nadziei na moją własną drogę. Bardzo lubię pisać wiersze 
i opowiadania, a studiuję kierunek nie mający z tym nic wspólnego. Podobno trwają prace nad jej kolejną książką. Jeśli zostanie ona wydana w Polsce, sięgnę po nią 
z ciekawością. 

OCENA: 7/10 (bardzo dobra)